Urazy z dziecństwa mają do siebie to że kształtują u nas jakieś cechy w wiekszości wypadków przeszkadzających nam, albo nawet fobie. Gdzieś nawet szukając czegoś o powodach nieśmiałości znalazłam, że jest ona kształtowana przez rodziców, lub środowisko, wypadki wpływające na dziecko w okresie dzieciństwa (ahh cóż za składne zdanie =] ). Problem polega na tym, że często nie mamy pojęcia że to akurat przez tą sytuacje mamy takie odruchy a nie inne, albo nawet nie pamiętamy o tej sytuacji, że ona miała miejsce, a na nas bardzo wpłynęła.
A więc? Mieliście takie lęki czy cechy, które wam przeszkadzały i znaleźliście jakie zdarzenie z przeszłości było za to odpowiedzialne? Wystarczy sobie przypomnieć o nim, żeby się "uleczyć" czy to jest dopiero wstęp do leczenia, uwolnienia się od tych lęków? Czy jesteśmy w stanie wytworzyć jakiś kodeks postępowania, żeby uchronić nasze dzieci przed czymś takim? A jeżeli nie wiemy co powoduje jakieś nasze zachowanie to jak znaleźć ten moment czy uświadomić sobie co bezpośrednio na to wpłynęło?
Offline
Bezdomne psy. W tej chwili to jedyna rzecz, która przychodzi mi do głowy. Tak było do niedawna, nim jeszcze nie zacząłem się rozwijać duchowo w kierunku mistycyzmu oraz energoterapii. Teraz kiedy spotkam takiego psiulka to wystarczy, ze potraktuję go odpowiednią energią (energią miłości, nie psi balem, jakby można pomyśleć...) i problem z głowy.
O, przypomniałem sobie jeszcze. Poprzez to, że w dzieciństwie byłem odpychany przez innych, stałem się typem samotnika, nie lubię przez to tłumów i tłoku.
Gdy tak myślę o tym, aby to wyleczyć (w końcu znam się na hipnozie, energoterapii, psychologii) to nie mam pomysłu jak się za to zabrać.
Offline
znam powód. z tego samego powodu teraz piętnuję innych, jak na ironię. teraz to samo rozwinęło się i zmieniło swój kierunek. nadal nad tym pracuję.
Offline
nie lubię dużej ilości ludzi...cały czas było ich pełno koło mnie i teraz też tak jest...czasami potrzebuję chwili na wyciszenie,a jej nie mam
Nawet jak ostatnio zatrzymaliśmy się koło takiego stawiku,gdzie nikogo nie było...za chwilę zjechało za nami 6 samochodów...nie wspomnę już o plaży....Byliśmy w małej miejscowości nad morzem,gdzie rzekomo nie ma dużo ludzi....Byliśmy 5min i zjechała się cała bardacha...
Offline
wydaje mi się ze tak!! Zawsze u nas w domu było dużo gości...codziennie ktoś przyjechał,ze swoją rodziną czy to my jechaliśmy się gościć...A poza tym wakacje,zawsze były w miejscach gdzie było dużo ludzi...
Offline
Myszka napisał:
teraz lęków już nie mam,ale jak byłam mała to owszem
Mój,to mówi,że jak tylko się gdzieś pokażę,to zaraz pełno ludzi obok
No tak jak wchodzisz na forum to zaraz 10 osób więcej online jest .
Wracając do tematu. Może ktoś ma jakeiś urazy z dzieciństwa ?
Ja mam do psów,,,Może nie uraz ale większy dystans ...
Offline
Kicia napisał:
Myszka napisał:
teraz lęków już nie mam,ale jak byłam mała to owszem
Mój,to mówi,że jak tylko się gdzieś pokażę,to zaraz pełno ludzi obokod tego mnie skręca
Ja mam do psów,,,Może nie uraz ale większy dystans ...
Możesz to rozwinąć?
Offline